2012 Grecja

  • GRECJA  PAŹDZIERNIK 2012
  • Czas trwania: 6-13.10.2012
  • Trasa:  Ateny – Poros- Porto Kheli – Spetsai – Epidhavros – Ateny
  • JACHTY: Bavaria 50, Bavaria 49, Sun Odyssey 44i, SUN Odyssey 50DS
  • Opis rejsu
    „Jejku, jejku, mówię Wam,  jaki rejs za sobą mam
    Piękny, szybki, nowy jacht,  na cały tydzień zastąpił mi świat”
    W pięknej kabinie rozsiadłem się,  a tu – myk i zimne piwo od Wojtka mam
    Mateo – kuk – łagodnie rzekł  ”Kapitanie – oto obiad Twój”
    Z przejedzenia brzuszek wzrósł,  ale „Doktor” chłop jest swój
    Więc lekarstwo było już,  a że lekarz z niego zacny
    Więc podwoił środek własny
    „Jejku, jejku, mówię Wam,  jaki rejs za sobą mam
    Piękny, szybki, nowy jacht,  na cały tydzień zastąpił mi świat”
    Przyszedł wieczór, jaki wieczór…!  mówię wam
    Wieczór czarów i zachwytów, niczym z piany Afrodyta
    Wyłoniła się Alicja, a tuż za nią Narzeczony,
    Idzie dumnie w Nią wpatrzony. Ala stąpa delikatnie,
    niczym motyl na kwiatuszku. Bursztyn z oczu się wylewa,
    patrzy skromnie tu i tam, kwiatki w oczach rzec by można,
    lecz chochliki też tam ma…..
    „Jejku, jejku, mówię Wam,  jaki rejs za sobą mam
    Piękny, szybki, nowy jacht,  na cały tydzień zastąpił mi świat”
    Łuki-  chłopak jest – sportowiec, a że czasem nie do maga
    Tak wiec też lekarstwa jada
    Za to „Śliwka” nasz kochany – domorosły farmaceuta
    Wierzy tylko w „aspirynkę” co pomaga zwłaszcza jemu
    „Jejku, jejku, mówię Wam,  jaki rejs za sobą mam
    Piękny, szybki, nowy jacht,  na cały tydzień zastąpił mi świat”
    Ojciec z włoska „PADRE” wraz z Grzegorzem spoko byli,
    Cisi, grzeczni i sumienni – „dżentelmeni” rzec by można
    Czy to smok czy potwór, białogłowę ustrzec mogą
    Zwłaszcza Ojciec, by dać przykład, całą noc na wachcie stał.
    No i Tomek – grzeczny miły i rozsądny, mądry w słowie i układny
     - postać wzór – brakuje mu tylko jeszcze anielskich piór
    „Jejku, jejku, mówię Wam,  jaki rejs za sobą mam
    wspaniałych ludzi ekipę znam
    Jejku, jejku, mówię Wam,  jaki rejs za sobą mam,
    chętnie znowu popłynę z nimi w Świat
    Jejku, jejku, mówię Wam nie wiem jak dziękować za Wasze towarzystwo mam…”
    Do zobaczenia na pokładzie
    Andrzej
    ——————————————————————————————————————————————–
    Jeszcze pozwolę słówko ode mnie:

    Po rejsie na Cyklady w 2009r którym byliśmy zachwyceni, pomijając stan techniczny jednego z naszych okrętów, postanowiliśmy że do Grecji warto zaglądać co roku.
    No cóż.. jakoś się nie udawało ponieważ tęsknota za nieznanym brała górę, może inne rzeczy – nie wiem.
    Ale teraz się udało i po trzech latach mogę napisać krótką relacje z kolejnego rejsu do mojej ulubionej Grecji.

    Start z Aten z mariny Alimos przepięknie utrzymaną B49 z nowymi żaglami i rocznym silnikem Yanmara nastrajał całą załogę optymistycznie.
    Co do załogi to śmiało mogę napisać, że mimo iż nie znaliśmy się wszyscy zaraz stworzyliśmy dobrze rozumiejący się team i ten stan wzajemnego zrozumienia i sympatii z dnia na dzień się szybko się pogłębiał:)

    W skutek mocnego wiatru na Cykladach postanowiliśmy zwiedzić wschodnią część półwyspu Peloponez czyli Poros, Porto Cheli, Spetses, Hydrę oraz Epidavros.

    Poros czy Porto Cheli a także wyspa milionerów czyli Hydra są piękne i klimatyczne i każdemu polecam szczególnie Hydrę słynącą z braku samochodów i skuterów na wyspie a od niedawna przyspieszonym kursem języka bułgarskiego lub rosyjskiego dla chętnych:)

    I teraz ważne… dla mnie ważne.

    Są takie magiczne chwilę, magiczne momenty w życiu o których próżno komuś opowiadać ponieważ nie ma takich słów które by opisały atmosferę danej chwili..

    I tutaj muszę napisać o Epidavros.
    Poznaliśmy tam uroczego człowieka Costasa, który siedząc obok nas w tawernie podszedł by się upewnić czy jesteśmy z Polski.Gdy potwierdziliśmy bardzo się ucieszył i powiedział nam że zna naszego rodaka niegdyś bardzo dobrego piłkarza pana Krzysztofa Warzychę który zapisał wspaniałą kartę w historii greckiej piłki nożnej.

    Po krótkiej pogawędce Costas przyniósł do tawerny pomarańcze ze swojego ogrodu aby nas poczęstować.Bardzo to było miłe z jego strony ale to był dopiero początek tego co miało się tego wieczoru wydarzyć.

    W zasadzie robiło się późno i juz mieliśmy się z miłej tawerny ewakuować kiedy Costas powiedział, że ma bar całkiem niedaleko i bardzo by się ucieszył nas tam goszcząc.
    Takiej wesołej kompani jak nasza drugi raz nie trzeba było powtarzać i za chwil kilka otworzył dla nas bar mieszczący się na parterze hotelu który razem z żoną prowadzi.

    Costas częstował nas trunkami, które każdy z nas preferował w ilościach hmm… nielimitowanych oraz zaprosił dziewczyny na zaplecze aby zorientowały się czy ewentualnie są jakieś produkty z których można zrobić zakąski.W związku z tym, że akurat do jedzenia wiele na zapleczu nie było Costas powiedział że zamówił grecką pizze i że musimy spróbować. Na początku potraktowaliśmy to jako żart ( godzina pierwsza nad ranem) ale jak za 20 minut przyjechał pizzaman z wielką i pyszną pizzą stwierdziliśmy, że nasz nowy kolega jest WIELKI.

    W miarę rozkręcania się zabawy, w której wszyscy braliśmy czynny udział czy to na parkiecie czy na stołach czy przy konsoli jego uśmiech i nasz wspaniały nastrój się potęgował.

    Wracając kilka zdań wcześniej – ten wieczór mimo, że minęło zaledwie kilka dni już dla mnie wydaje się mało rzeczywisty bo czy takie rzeczy normalnie się zdarzają???

    Czy to normalne aby w zaistniałej sytuacji usłyszeć przypadkowo nad ranem w greckim barze taki numer :

    http://www.youtube.com/watch?v=C1AHec7sfZ8

    Mam jedną parę na łódce w towarzystwie której zawsze się dzieje coś niezwykłego na rejsie.A to trafiamy na Malcie na festiwal światła gdzie wszyscy czujemy się przeniesieni żywcem do baśni Andersena i wypatrujemy dziewczynkę z zapałkami a to znowu Grecja i niezwykłe miejsce, niezwykły człowiek i pytanie za dni kilka na które będę sobie sam musiał odpowiedzieć: czy to wszystko wydarzyło się naprawdę?

    Oczywiście nie będe tutaj wymieniał nikogo z nazwiska ale Pacholewicze wiecie o kogo chodzi :)
    Dziękuję wszystkim którzy uczestniczyli z nami w tym rejsie za wspaniale spędzony czas oraz za te wspaniałe chwile których dane mi było drugi raz w swoim życiu doświadczyć..

    A co do Grecji to mam nadzieję, że już regularnie będziemy wracać w tak doskonałym międzynarodowym towarzystwie …. xD

    Skoro wyżej nasz zacny kpt. Andrzej w tony wierszu uderzył,  ja lekką zaproponuję fraszkę :

    Choć mi smutno, nadziei nie tracę,
    Że rozłąka przeminie jak sen,
    Znów pod żaglami popłyniemy na spacer,
    Musi przyjść… i nadejdzie ten dzień!

     

    ahoj..
    grzegorz